niedziela, 18 listopada 2018

"Czy to możliwe, matko święta..."


6 lipca 2018

Kraków



Pewne rzeczy mogłyby się nigdy nie wydarzyć, gdyby nie seria przypadków.
Można przez wiele lat odmawiać sobie radości życia i tych przyjemności, do których podskórnie tęsknimy. Ale one wcale nie przestają istnieć. Nie da się ich wyrugować z naszej rzeczywistości. Można pamiętać wszystkie niewykorzystane szanse, w jakiś tajemniczy sposób gromadzić je w albumie, schowane za zdjęciami uśmiechniętych 
dzieci. Można godzić się na podróż tandemem, w którym dwie kierownice skierowane są w przeciwnych kierunkach. Ale prędzej czy później, z perspektywy czasu i doświadczeń, odzywa się skrywana przez lata potrzeba powiedzenia "Ja wysiadam".
Ćwierć wieku temu uliczki królewskiego miasta dźwigały kroki Mamyszostki, która nie była jeszcze Mamąszostki, mamą szóstki ani mamą w ogóle i odbijały je tym samym echem co dziś. "Czydzieści" budziło ten sam błysk w oku i filuterne drgnienie kącika ust z radości, że jest się tu i teraz. Nocny spacer staromiejskimi uliczkami i błąkanie się po Kazimierzu czy Pogórzu jednak bardzo różni się od ostatniej małopolskiej ucieczki-wycieczki 27 lat temu.
Wcale nie z powodu lat. Doświadczanie patrzenia w tym samym kierunku czyni człowieka wyróżnionym, zauważonym, a myśli - lekkimi jak sen. Oczywiście, wszystko zależy od punktu widzenia. Ale przecież żyjemy po to, by dostrzegać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz