Rzadko zdarza się, że nie mogę zasnąć. Bezsenność mnie zwykle omija. Przed zaśnięciem staram się porządkować myśli. Podsumować dzień. Nie mam czego sobie gratulować, raczej analizuję, czego nie udało się zrobić, co jeszcze poszło źle i dlaczego. Szukam rozwiązań, motywacji, snuję plany. Zasypiam spokojnie otulona myślą, że jeszcze mogę coś zmienić, zrobić, nadrobić. A czasami samo życie podsuwa rozwiązanie problemu i sen przychodzi natychmiast.
Życie galopuje, z trudem dotrzymuję mu kroku. Wciąż jest coś, co jest w trakcie lub właśnie ma się zacząć, a w miejscu jednego "już po" natychmiast pojawia się nowe wyzwanie, niekoniecznie wybrane "bo tak chcę", częściej powodem jest "tego już dłużej nie można odkładać". W zasadzie rzadko bywają takie chwile, kiedy mogę pobyć sam na sam ze sobą i zastanowić się, co mogę zrobić dla siebie.
Lubię samotność. Pozwala mi zagłębić się we własny świat, dokopać się do swoich potrzeb, odkryć zapomniane magazyny energii. Kiedy znienacka przyszła izolacja, najpierw buntowałam się jak schwytane dzikie zwierzę. Potrzebowałam czasu, żeby ją oswoić. Pod koniec rodzinnej kwarantanny, kiedy w miarę zorganizowana rzeczywistość w zamknięciu pozwoliła na spokojne działanie, przyszły dwie noce bezsenne. Pozbawiona chwilowo rutyny przygotowań do pracy i budzika ustawionego na szóstą rano, mogłam wreszcie sięgnąć po książki, uporządkować to i owo. Pomyśleć o własnych dorosłych dzieciach, które z różnych powodów są daleko od domu. O tym, że moja tęsknota za nimi sprawia, że oglądam stare zdjęcia, a przywołane wspomnienia niekoniecznie dają ukojenie.
Skrzydła. Wyposażyliśmy nasze dzieci w skrzydła. Skrzydła buntu i samodzielności. Skrzydła, które pozwalają im odlecieć daleko. Usamodzielnić się.
Wiele lat temu sama wyposażona w parę silnych skrzydeł odleciałam na zawsze z rodzinnego gniazda. Nie było łatwo uwolnić się, to fakt. Ale nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.
Racjonalizuję. Motywuję siebie samą do pozytywnego myślenia. Przychodzi chęć zapisania tego, o czym myślę lub utrwalenia tego w formie plastycznej. Ale...
Tak wiele razy odkładałam myśl, by wrócić do bloga. Zbyt duża była we mnie potrzeba schowania się w najgłębsze czeluście własnej jaźni, by znaleźć odpowiedzi na pytania. J. otula mnie ciepłem, miłością, dba o to, bym mogła odpocząć, wyłaczyć alarm, roześmiać się szczerze i beztrosko. Dzięki niemu moje życie przestało przypominać dyżur w jednostce ratowniczo gaśniczej. Życie nabrało kształtów i barw. Wszystko ma sens. Jest właśnie tak jak powinno być. Tylko od czego zacząć?
Umiejętność pisania to kwestia stworzenia nastroju, który czytelnika wciągnie, zassie w świat autora niczym wir na rzece. No to jedziemy:
W drugą bezsenną noc wpakował się z butami sąsiad zza ściany, prowadząc głośne rozmowy telefoniczne. "Baby są głupie" - stwierdził, dzieląc się z rozmówcą swoją wiedzą na temat menopauzy. Według sąsiada, a przypuszczalnie również wielu innych mężczyzn, kobieta, która przestaje miesiączkować, nagle "nie wie co się z nią dzieje i głupieje". " Kazała mi majtki prać "- wykrzykuje oburzony.
Siłą powstrzymuję się, by nie zapukać w ścianę (o czwartej nad ranem) i nie krzyknąć " I miała rację! ". Ale cóż by to zmieniło? Sąsiad Marian (Bogdan, Józef - wstawcie dowolne imię, może być charakterystyczne dla siedemdziesięciolatków, ale niekoniecznie) nie umie prać, sprzątać ani gotować. Od wielu lat samotny (chyba rozwiedziony), desperacko poszukuje towarzyszki życia. Przez telefon, ale chyba przez internet ostatnio też. Trwa to już jedenaście lat. Kiedy już znajduje kobietę, której powierza uczucie, wylewnie podtrzymuje ją na duchu, prawi komplementy, by w końcu zacząć rozmawiać o "poważnych sprawach". " Aneta*, ty jesteś mądrą kobietą" - usłyszałam kiedyś jego drżący z emocji głos. -"A jak zamieszkamy razem... "
Tu zróbmy pauzę. Jesteście gotowi? Oto padną ważne deklaracje, od nich zależy czy ten związek ma przyszłość. Krótka chwila do namysłu. Czy już wiecie? Czy domyślacie się?
Cóż takiego mądry Marian ma do zaoferowania swojej wybrance? Otóż... "Ja chciałbym porozmawiać z tobą o praniu, gotowaniu i sprzątaniu" - pada po drugiej stronie ściany. Romans gaśnie. Ten, kilka poprzednich, pewnie następne też. Baby nie są głupie.
*Aneta dla przykładu. Równie dobrze może być Marianna, Ewa, Ludmiła - jakiekolwiek imię żeńskie będzie pasować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz